Po co są pisane książki? Dla sławy? Dlatego, że ktoś to po prostu lubi? Dlatego, że masz pomysł i chcesz go pokazać innym? Albo może dlatego żeby zarobić trochę mamony? W przypadku książek wydawanych w czasach boomu na zmierzch, wszystkie dotyczyły wampirów lub innych nieziemskich istot. Odpowiedz: Dla mamony.
„Od kiedy straciłaś rodziców, wycofałaś się. Lucas przeraża cię, bo przy nim znowu czujesz. A uczucia mogą sprawić ból. Nie chciałam nigdy więcej poczuć bólu.”
Ona i ich dwóch. Musi wybrać, który z nich jest jej bratnią duszą. I tak jak ona czuje zew blasku księżyca...
W tym lesie zginęli rodzice Kayli. Dziewczyna ich nie pamięta, lecz często nawiedzają ją sny, w których ożywa tamta noc. W tych snach widzi księżyc w pełni i słyszy wycie wilków...
Teraz siedemnastoletnia Kayla wraca tu, by stawić czoło swoim lękom. Tu pośród leśnej głuszy spotka Strażników Nocy, pięknych i groźnych jak sama noc. Pozna milczącego Lucasa o srebrzystych hipnotycznych oczach. I odkryje miłość, która wystawi ich oboje na śmiertelne niebezpieczeństwo…/empik.com
„To, co robię, nie musi mieć sensu dla nikogo poza mną. Na tym polega piękno szaleństwa.”
Lubię imię Kayla. Pojawiło się w jakieś powieści i bardzo mi się spodobało, dlatego buchnęłam do głównej bohaterki od pierwszej strony ogromnym uczuciem. Czy słusznie? Cały czas się zastanawiam. Podobała mi się to pewne, tylko czemu w pewnych momentach zahaczała o schematyczność? I do tego była ruda. Tyle rudych i niezdarnych już spotkałam w powieściach, że niemi rzygam. Ale Kayla miała coś w sobie, była... kimś. Podobała mi się jej reakcja na pewne sytuacje, ale nie wiem czy podobało mi się to, że autorka zrobiła z niej mało bystrą dziewczynę... Co do Lucasa to podobał mi się, ale był chyba za bardzo wyidealizowany?
"Wzięłam od niego kwiaty i powąchałam.
-Dzięki.
-Są różne.
-Widzę.
-Niektóre były bardzo rzadkie.
-To miłe.
-Zrywanie tutaj kwiatów jest zabronione - wtrącił się nagle Lucas."
Fabuła no nie było w niej nic zawiłego. Ale podobała mi się, nie był w niej jakieś innowacji jednak miała coś w sobie. Miałą tych złych i byli też ci dobzi i wszystko się ładnie rozwija i kończy i niby czasami zamykałam oczy i wrzeszczałam na cały głos(w złym znaczeniu tej wypowiedzi, bo naprawdę nie wiedziałam co mam myśleć o niektórych sytuacjach) "O co tutaj do cholery chodzi?!" ale i tak mi się podobało. Autorka mogła jeszcze bardziej wszystko porozwijać, jednak tak jak jest teraz w sumie jest też dobrze. Wilkołaki Zmiennokształtnych przeżyje, bo wiadomo odrobina paranormala w romansie dla nastolatek musi być.
"-Nie, ale...[...] Pięknie pachniesz. Znalazłbym cię wszędzie.
Czy tak wyglądał romantyzm w jego wydaniu?"
Styl i język autorki, no powiem, że typowy. Typowy dla książek takich jak ta, czyli z wydawnictwa amber po około 300 stron, paranormal romance dla nastolatek. Język potoczny, bardzo prosty i nieskąplikowany. Opisy były niezłe. Opisy akcji również niezłe, ale gubiłam się czasami.
"-Ty też będziesz, jak już do tego przywykniesz i nauczysz się sztuczek.
Po pierwsze: Nigdy do tego nie przywyknę. Po drugie: Nie podoba mi się, że cała porosnę sierścią. Po trzecie: Nie chcę się uczyć żadnych sztuczek."
Reasumując: No takie książki czytam kiedy mam ochotę się wyluzować i pośmiać. I raczej po to te książki zostały stworzone. Rozsiąść się w fotelu i spędzić te 2-3 godzinki(chyba, że ma się kurs szybkiego czytania to jakieś pół godzinki) w miłym nastroju i być oderwanym od rzeczywistości. A nie wiem, czy nie sięgnąć po druga część bo główną bohaterką drugiej jest Lindsay, a ona nie wie kogo wybrać czy Connora czy Raffa... A ja lubię takie wątpliwości! Dlatego daję 4/6 - dobrze się bawiłam i cieszę się, że poznałąm kogoś takiego jak Kayla.
"To był jeden z tych dziwnych wieczorów, kiedy słońce jeszcze nie zaszło, ale widać już było księżyc."