3 Obserwatorzy
27 Obserwuję
malooryginalna

Looking for unique

Głównie siedzi w swojej głowie, marzy, śni, zakochuje się w mężczyznach z książek, kocha literaturę. Wierzy, że kiedyś spotka swojego Daemona Sadiego i ruszy z nim, lub bez niego, na poszukiwanie Atlantydy. Przyjaźni się z Yennefer i Geraltem, a wieczorami chodzi na bale w wiktoriańskiej Anglii. I cały czas zadaje sobie pytanie, gdzie zaczyna a gdzie kończy się normalność.

Śmierdzi trupem.

Lodowaty grób (Harper Connelly , #3) - Charlaine Harris, Dominika Schimscheiner

"Zastanawiające, dlaczego wszyscy uważają, że za ich plecami natychmiast zrobię coś niewłaściwego. Jedyne co różniło mnie od innych, to wypadek z piorunem. Nie byłam przecież żadną buntowniczką, piekielnicą, prowokatorką ani nikim podobnym łatwo ulegającym emocjom czy irytującym."

 

Połączenie kryminału, romansu i wątku paranormalnego jest łatwe, ale żeby jeszcze wszystko ze sobą współgrało potrzeba dużo pracy. Pani Harris, którą każdy zna z serii "Czysta krew", zabrała się za napisanie właśnie książki trzy wątkowej i niestety, ale może lepiej niech zajmie się wampirami.

"Seryjna zabójca, napad, koszmarne przebudzenie... Jakie złe wspomnienia?"

Okey. Zacznijmy jak zawsze od bohaterów. Postać Harper powinna być mroczna, tajemnicza, przerażająca, jak przystało na kogoś kto współpracuje z trupami i zarabia dzięki nim na życie. Jednak jest kompletnie inaczej! Harper jest bardzo zadowolona z życia, bez jakichkolwiek urazów psychicznych i jest z lekka płytko nastawiona do świata. Do tego dochodzi jej "brat" - Tolliver, który jest łamaczem serc i swoim urokiem osobistym zabija na kilometr. Bardzo denne rozmyślania Harper, która patrzy na trupa i myśli co będzie jadła na obiad, a do tego ciągłe zastanawianie się nad tym jak to ona kocha Tollivera i jak to ona nie mogłaby bez niego żyć, daje efekt "rzygania tęczą", a nie o to powinno chodzić w książkach o seryjnych mordercach.

"Miał prawo wierzyć w cokolwiek, co pomagało mu się odnaleźć w tej rzeczywistości. Wszyscy snujemy fantazje, które ubarwiają życie."

Fabuła nie jest złożona, ot co, osiem ciał chłopców w wieku 14-18 lat. Harris próbowała stworzyć mroczną atmosferę, pełną duchów, morderców i czyhającej za rogiem śmierci. Jednak nie udało jej się. Zamiast tego skupiła się na romansowaniu Harper z Tolliverem, które swoją drogą przyprawia bardziej o śmiech niż o jakiekolwiek podniecenie. Harper powinna opisywać co widziała przy trupach, co im się stało, krew powinna lać się na prawo i lewo, jednak nie. Harper widzi trupa - "O Jezu, trup! Zobaczyłam co mu się stało i zemdlałam." koniec akcji z trupem. Do tego dochodzi brak jakiekolwiek środka, rozwinięcia akcji. Fabuła wygląda tak: znajduje trupa, myślę o tym żeby wyjechać, Tolliver, Tolliver, myślę o tym by wyjechać, znajdujemy morderce, koniec książki. Naprawdę, nie ma żadnego napięcia, które powinno się pojawić w powieściach typu kryminał. Do tego, co chyba najgorsze, fakty się nie łączą - zabójca wysłał ją do szpitala, więć dlaczego nie wrócił dokończyć roboty? Nie wiedziała nic o stronie na swój temat w internecie, ale wiedziała o stronie gdzie są zapisani wszyscy paranormalni? Bez sensu.

"-Jest pora na każdą rzecz i jest czas na każdą sprawę pod niebem..."

Jeżeli Harris pisała tak samo Lodowaty... jak "Czystą krew" to nie rozumiem fenomenu tej serii. Naprawdę, dialogi są płytkie, bez werwy, nie potrafią się zgrać. Opisy są niby szczegółowe jednak pogmatwane, nie potrafiłam sobie często wyobrazić scenerii. Do tego większość opisanych miejsc jest rodem zaczerpnięta z amerykańskich filmów. Teksty które mają kusić odpychają. Akcje które mają podniecać obrzydzają. A dialogi które mają być cięte i podtekstowe, są po prostu beznadziejne. O słowotwórstwie się nie wypowiem.

"Wyraźnie spodobała mu się rola pioniera, pewnie czuł się w niej bardzo "macho". Nie tylko opiekował się ranną kobietą, czyli mną, ale też musiał zapewnić jej ciepło ognia. Niedługo zacznie pewnie skrobać na ścianach sceny z polowań na bizony."

Reasumując: Niby nic nie wyciągnęłam z tej powieści, oprócz wkurzania się z powodu zmarnowaniu potencjału i pomysłu. Jednak, muszę to oddać pani Harris, powieść wciąga. Czyta się ją bardzo szybko i nie da się oderwać, bo masz w głowie tylu podejrzanych, że trudno ci nie myśleć kto tak naprawdę to może być. Łatwo jest odgadnąć winnych, jednak i tak doczytasz do końca bo chcesz się dowiedzieć czy twoja teoria jest prawdziwa. Dajeee... 3-/6? To chyba sprawiedliwa ocena, za wciągnięcie się w powieść. Jednak tym, którzy oczekując genialnego kryminału, odradzam, bo przejedziecie się.

Mój ulubiony cytat:


"Wystarczyło zapewnić im odpowiednią dziurkę, pojęczeć entuzjastycznie i radośnie osiągali swoje spełnienie. To było coś jak podpisywanie umowy na podstawową ofertę kablówki. Wybierasz właśnie tę, kiedy zamawiasz ją dla kogoś, kogo dobrze znasz. -Dla ciebie, kochanie, HBO.-powiedziałam."

Źródło materiału: http://lookingforuniqueness.wordpress.com