3 Obserwatorzy
27 Obserwuję
malooryginalna

Looking for unique

Głównie siedzi w swojej głowie, marzy, śni, zakochuje się w mężczyznach z książek, kocha literaturę. Wierzy, że kiedyś spotka swojego Daemona Sadiego i ruszy z nim, lub bez niego, na poszukiwanie Atlantydy. Przyjaźni się z Yennefer i Geraltem, a wieczorami chodzi na bale w wiktoriańskiej Anglii. I cały czas zadaje sobie pytanie, gdzie zaczyna a gdzie kończy się normalność.

Requiem znaczy odpoczynek. Historia się kończy.

Requiem  - Lauren Oliver Delirium (Delirium #1) - Lauren Oliver, Monika Bukowska Pandemonium  - Lauren Oliver

„Doskonałość jest obietnicą, a zarazem potwierdzeniem, że nasza droga jest słuszna.”

 

Napisze pewne stwierdzenie. Mogę nim urazić wiele osób, lub mogą one dojść po przeczytaniu go do wniosku, że niestety ale ta osoba która napisała tę recenzję jest po niewłaściwej stronie barykady. Przepraszam, i mam nadzieję, że nie zniszczy to naszych relacji… TEAM ALEX !!! ŁUHU!

 

„Amor deliria nervousa to nie jest choroba miłosna, to choroba egoizmu.”

 

Gdy książka dostała się w moje ręce, nie wierzyłam, lub może nie chciałam wierzyć, że to już koniec. Ostatni tom trylogii [delirium] jest w moich rękach. Dotykam go, mogę otworzyć a jednak tego nie robię, zaczynam dopiero później, gdy czuję, że jestem gotowa skończyć tę przygodę. Że jestem gotowa stracić moich przyjaciół.

Sądziłam, że się zawiodę, czytałam inne recenzje ostatniej części [delirium] i większość mówiła po prostu: nie honorowe zwięczenie tak genialnej serii. Niestety, albo stety, nie zgadzam się. Książka i językiem, stylem i fabułą stoi na równi, lub nawet w pewnych momentach wybija się ponad wcześniejsze dwie części. Genialna, błyskotliwa!

„Nie przestaje mnie zdumiewać, że ludzi są nowi każdego dnia. Że nigdy nie są tacy sami. Trzeba ich ciągle wymyślać. Zresztą oni też muszą ciągle wymyślać samych siebie.”

 

Główna bohaterka, Lena, jak zawsze potrafiła mnie zaskoczyć. Pamiętacie tą kruchą, nieśmiałą dziewczynę z pierwszej części? Niestety, już jej nie spotkacie, teraz Lena jest żądną krwi buntowniczką, która niczego się nie boi. Kocha i jest kochana, robi zakazane rzeczy w imię czegoś, czego sama kiedyś nie chciała przyjąć. W imię miłości. Nie jest ciepłą kluchą. Strzela z karabinu, rzuca się z pięściami na innych, i może moim skromnym zdaniem, płacze za często z pewnych powodów, to jest dla mnie idealną postacią dla literatury dysutopijnej.

 

Fabuła jak zawsze pełna niespodziewanych zwrotów akcji. Ciągle zmienia się sceneria. Nie sposób się niczym znudzić, bo cały czas jesteście gdzieś indziej. W ciągu jednej sekundy, nawet nanosekundy nagle wszystko może się zmienić jak w kalejdoskopie. W jednym momencie jesteś bezpieczny w drugiej leżysz z kulą w nodze, niezdolny się ruszyć. Po prostu piękne. NIC nie jesteśmy w stanie przewidzieć!

Styl i język autorki, niech tak pozostanie, nie został zmieniony. Jej opisy są płynne, akcja dynamiczna z dobrym przedstawieniem zdarzeń. Dialogi dobrze dopasowane do danego bohatera oraz do danych uczuć. Barwne, nie wymuszone, bardzo realistyczne. Czasami zdarzy się sztuczna wypowiedz danego bohatera, ale bardzo nieczęsto. Podobało mi się to, że autorka odeszła od dotychczasowego schematu pisania ze strony Leny i wtrąciła bohaterkę poznaną w pierwszej części [delirium] – Hane. Hana ma wyjść za nowego burmistrza Portland i stanąć u jego boku jako jego żona. Poznajemy jej narzeczonego jako miłego faceta, jednak potem nagle okazuje się, że coś tutaj nie gra. Przyszły burmistrz stał się tyranem, dyktatorem warunków, rząda by Hana była jego „psem”, by usługiwała mu. Dziewczyna gdy nie ma jej narzeczonego w pobliżu, pomaga dawnej rodzinie Leny, szuka informacji o buntownikach, stara się pomóc. I gdy dochodzi do konfrontacji Leny i Hany, nagle widzimy jakby role się odwróciły. W [delirium] Hana była buntowniczką a Lena była tą co chciała być posłuszną, w ostatniej części Hana jest pod pięścią tyrana a Lena jest wolna, kocha prawdziwą miłością. Podobało mi się to, nawet bardzo.

 

„Taka jest właśnie przeszłość: unosi się, potem osiada i gromadzi się warstwami.Jeśli się straci czujność, pogrzebie cię.Po części po to właśnie stworzono remedium: dla oczyszczenia.Dzięki niemu przeszłość i związany z nią ból stają się odległe jak delikatna impresja na migoczącym szkle.”

 

Gdy moje oczy nagle znalazły się na okładce z tyłu książki, mój umysł nagle przestał pracować. W mojej głowie odtworzył się jakby film, wspomnienia. Rzeczy które przeżyłam patrząc oczami Hany i Leny. Niestety końcówka(jak można tak zakończyć serię?!) jest bardzo dołująca, przygniatająca. Nie potrafię się otrząsnąć. Hana odzyskuje upragnioną wolność, wiele przeżyła i traci jeszcze więcej, ale znika w lesie, sama. Czy odzyskała uczucia? Czy prawdziwie kogoś pokochała? Lena przechodzi przez mur, znów z Aleksem, pełna nadziei i obaw. Ostatnimi zdaniami wzywa do buntu, do zastanowienia się czy warto burzyć ustalony porządek. Do zrzucenia strachu, porzucenia go, ubraniu odwagi i męstwa i walczyć. Autorka przez takie dwa zakończenia, bardzo odległe jednak takie same mówi nam: Dokończcie opowieść sami. Czy będziecie w stanie pokochać?

 

„Chcieliśmy móc kochać bez przeszkód. Chcieliśmy mieć wolność wyboru. Teraz więc musimy o to walczyć.”

 

Jestem wzruszona i rozsypana. Nie potrafię poskładać się w całość, nie wiem czy kiedykolwiek się poskładam. Jest tak jakbym straciła coś ważnego, straciła coś bezpowrotnie i nieodwracalnie. Nie chcę żeby ten świat się skończył, jednak jedna historia zostaje zamknięta. A ja jestem po prostu smutna, że muszę powiedzieć: „Żegnaj”.

 

Na koniec, taka moja myśl.
Są powieści które po prostu pozostają w nas, nawet jeżeli przygoda się skończyła, one wciąż usilnie kołaczą nam w głowie, a my po prostu nie możemy się ich pozbyć. Taką książką jest [requiem]. Skończyłam ją. Nagle, bez żadnego uprzedniego ostrzeżenia, w pewnym momencie po prostu zabrzmiało ostatnie zdanie, które pozostanie w mojej pamięci chyba zawsze. Jest to przestroga, coś co musimy zapamiętać na całe życie…
Zburzcie mury.
Zburzcie mury.

Źródło materiału: http://lookingforuniqueness.wordpress.com